Artykuły

Trzy Diany

Przypadek, czy świadoma akcja? Py­tanie to nasuwa się w związku z nieo­czekiwanym „turniejem” trzech mło­dych artystek, który rozegrał się w dniach ostatnich na scenie Państwowe­go Teatru Polskiego. Rolę Diany w Fantazym J. Słowackiego odtwarzały kolejno w kilku przedstawieniach panie Alina Jankowska, Renata Kossobudzka i Izabela Wilczyńska. Biorąc pod uwa­gę złą tradycję sprawy t. zw. dublerów, którzy niezależnie od sztuki zawsze występują w roli Kopciuszków, — fakt wspomnianego „turnieju” godzien jest szczególnej uwagi. Ponieważ — (aby rzec delikatnie!) — niedociągnięcia w tym względzie obciążają zarówno tea­try jak krytykę, można sprawę tę po­stawić jasno: pomijanie przez prasę wy­stępów dublerów oraz niedopuszczanie ich przez kierownictwo teatrów na sce­nę z takich, czy innych powodów — jest niedopuszczalne zarówno ze społeczne­go jak i pedagogicznego punktu widze­nia. Dublerowi należy się taka sama ilość prób, jak i dublowanemu (a jeśli jest młodszy i mniej doświadczony — większa), należy mu się przychylność dyrekcji i reżysera, bo tylko w takich warunkach możliwa jest praca arty­styczna. Należy im się również uwaga krytyki, która powinna pracę ich trak­tować tak samo, jak pracę obsady pre­mierowej. Wymaga to nieco fatygi, ale powtórne zobaczenie sztuki „dobrze ro­bi” i krytyce. Każdy aktor musi wie­dzieć, że pracuje pod „czujnym okiem” recenzenta, którego nieobecność i mil­czenie gorsze jest niejednokrotnie od ciosów jego pióra.

Ponieważ sprawa „trzech Dian” szcze­gólnie wyraźnie stawia powyższe zagad­nienie, zwracamy na nią uwagę zarów­no Dyrekcjom Teatru, jak i Kolegom recenzentom.

Przypadek, czy świadoma akcja? I jedno, i drugie, chociaż bardziej pierwsze, niż drugie. Chwilowa niedyspozycja p. Barszczewskiej otworzyła możliwości tego „turnieju”. Panie: Jankowska, Kos­sobudzka i Wilczyńska kolejno przecho­dziły ogniową próbę. Ogniową, bo — primo — porównanie z p. Barszczew­ską, — secundo — rola bardzo specjal­na i trudna, — tertio — skok na głębo­ką wodę po kilku zaledwie próbach, — quarto — partnerzy, reprezentujący naj­wyższą klasę teatru. Wyjście obronną ręką z takiej opresji można już na do­brą sprawę nazwać sukcesem. Z takim też sukcesem wyszły trzy rywalki. P. Jankowska (Diana liryczna) obroniła się wewnętrzną siłą i piękną recytacją mo­nologu (zdobyła oklaski przy podniesio­nej kurtynie), p. Kossobudzka (Diana liryczno-dramatyczna) harmonią do­brych warunków zewnętrznych i po­prawnością gry scenicznej, p. Wilczyń­ska największą siłą ekspresji drama­tycznej w scenach mimicznych oraz wy­raźnym opanowaniem sceny. Trzy Dia­ny jak trzy boginie przed parysowym sądem. Bo ze swej loży obserwował przedstawienia dyr. Szyfman. Nie wiem, którą wybrał i czy w ogóle wybierał. Prawdę bowiem rzekłszy niewątpliwe zdolności i warunki zewnętrzne trzech uczestniczek „turnieju” nie odpowiada­ją tej „kolumnowej” roli, jaką jest rola Diany. Eksperyment mimo to był bar­dzo interesujący i ze względów pedago­gicznych bardzo pożądany. Warto się zastanowić, czy turniejów takich nie da­łoby się wprowadzić do każdej zasługu­jącej na to sztuki nawet wtedy, gdy „gwiazda zasadnicza” jest dysponowa­na. Byłby to sposób, rozładowujący go­rycze młodych i zadośćczyniący niedociągnięciom, które w tej sprawie i Pań­stwowy Teatr Polski ma na swoim su­mieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji