Artykuły

„Jeśli ludzie się śmieją – to zasługa życia, nie moja”

W Teatrze „Bagatela” odbyła się wczoraj premiera Dyla Sowizdrzała Grigorija Gorina w reżyserii Tadeusza Ryłko. Scenografię przygotowali L. i J. Skarżyńscy, muzykę napisał Adam Kaczyński, a teksty songów napisała Anna Świrszczyńska. Na premierę zaproszony został autor sztuki i korzystając z okazji poprosiliśmy Go o chwilę rozmowy.

Ewa Smęder: Skąd zainteresowanie postacią właśnie Dyla Sowizdrzała?

Grigorij Gorin: To typ bohatera, który frapował mnie od dawna. Bezmyślny klaun, żartowniś, ironiczny prześmiewca, który przeradza się w świadomego bohatera, świadomego celów swej walki i miejsca swojego narodu. Wydaje mi się, że jest to droga, jaką powinien przejść każdy naród. Jest to droga każdego młodego człowieka.

Jest Pan pisarzem, był Pan także lekarzem, czy ma to znaczący wpływ na Pańską twórczość?

I jako były lekarz i jako obecny pisarz interesuję się człowiekiem — to jedyna wspólna cecha. Kiedyś natomiast zapytano mnie — dlaczego nie napisałem jeszcze nic o lekarzach — cóż po prostu za dużo o nich wiem.

Polscy widzowie znają już sztuk, większość z nich sięga do postaci historycznych. Czy to wyraz szczególnego zainteresowania historią?

Nie, raczej próba udowodnienia, że wiele spraw aktualnych jest nadal. Zawsze bowiem przy okazji historycznego tematu mówię o współczesnych problemach.

Wszystkie Pańskie sztuki określane są mianem — komedia. Co Pan sam sądzi o tym?

Nie uważam się za satyryka, choć formalnie piszę komedie. Jeśli ludzie się śmieją, to zasługa życia, nie moja. Podpisuję się pod aforyzmem Stanisława Jerzego Leca: „Wy zrobiliście satyryczny świat, my tylko bierzemy honoraria”.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji