Kryminał z napisami
Tej opery Warszawa nie oglądała od 1910 roku. I trudno się dziwić, skoro w świecie Fedora Umberto Giordano nie cieszyła się zbytnim zainteresowaniem, ustępując najpopularniejszemu utworowi tego kompozytora Andrea Chenier. Giordano był ponadto nieustannie porównywany ze swym rówieśnikiem Puccinim i to też nie przyniosło mu szczęścia. Dopiero teraz wróciła w świecie na Fedorę moda, za którą my podążamy i oto spektakl ten od 25 bm. będzie można oglądać w warszawskim Teatrze Wielkim.
Fedora to właściwie kryminał rozgrywający się w sferach rosyjskiej arystokracji. Jest sporo trupów, tajemniczych zagadek i finał, którego nie należy zdradzać. Jest również wielka miłość i wielka rola dla operowych primadonn, co także tłumaczy zainteresowanie Fedorą.
— Pracując nad scenografią czułem się tak, jakbym projektował dekoracje dla telewizyjnej „Kobry” — mówi Mariusz Chwedczuk. — Musiałem zmniejszyć wielką scenę tego teatru, zaproponować kameralne wnętrza, w których dostrzegalne byłyby zachowania bohaterów tak istotne przecież w widowiskach sensacyjnych.
Reżyserem warszawskiej Fedory jest debiutujący w tym teatrze Piotr Szalsza, reżyser filmów muzycznych i dokumentalnych. Szalsza od 1983 r. pracuje w Wiedniu, gdzie zrealizował również kilka spektakli operowych. Kierownictwo muzyczne sprawuje Jose Maria Florencio Junior, kostiumy zaprojektowała Xymena Zaniewska. W roli tytułowej wystąpią: Joanna Cortes (25 bm.) i Ewa Iżykowska (27 bm.), którym partnerować będą Bogusław Morka i Ryszard Wróblewski.
Na premierę Fedory zainstalowano w teatrze urządzenie tłumaczące operowe libretto. Takimi świetlnymi napisami posługuje się od dawna wiele teatrów na świecie, zwłaszcza te, których publiczność jest mniej obeznana z literaturą operową i miewa kłopoty ze zrozumieniem akcji spektakli. Dyrekcja Teatru Wielkiego obiecuje, że jeszcze w tym sezonie tłumaczenia tekstów zostaną wprowadzone do innych przedstawień — Cyrulika sewilskiego oraz Salome.