Obrona człowieka
Swój 15 sezon Teatr Ochoty otworzył we własnej siedzibie.
Już nie w pożyczanym kącie, ale u siebie, na Reja 9, gdzie dokonała się rewolucja remontowo-malarska i gdzie nareszcie poczuć się można, jak w teatrze. „Ochota” zasłużyła na ten teatr, ten teatr zasłużył się Ochocie i tak to razem idą w sezon jubileuszowy.
Pierwszy krok tego sezonu — niezwykle interesujący. To Kruczkowski. W wyimkach, we fragmentach ułożonych tak, aby zabrzmiały donośnie w ważnej sprawie. Ta sprawa to człowiek, zdany na wieczny wybór — a więc sprawa człowieczeństwa. Teatr podpowiada ten temat, żeby potem pytać, prowadzać jak zawsze dyskusję po spektaklu. Czy w życiu jest czarne i białe? Nie ma. Czy jest proste i oczywiste — nie zdarza się. Czy bezwzględnie złe lub bezwzględnie dobre, no nie…
Machulscy, prowadzący Teatr Ochoty od zarania, nie ukrywali nigdy, że chcą takie pytania stawiać i szukać odpowiedzi w prostych rodaków rozmowach. Nigdy też nie obawiali się tonacji publicystycznej, lekkiego moralizowania. Jakże chętnie widz się takiemu rozumieniu spraw sceny poddawał. I poddaje. Przykładem właśnie Kruczkowski.
Najpierw jest portret, teatru we wnętrzu. Rekwizytornia kostiumów, które aktorzy bezwstydnie wkładała na oczach publiczności. A więc dokonuje się zdemaskowanie iluzji, odrzucenie rampy, linii podziału pomiędzy widzem i aktorem. Ale to nie wszystko. Ta rekwizytornia z minuty na minutę zaczyna coraz bardziej przyciskać wzrok — stroje okazują się symbolicznie narodowe, swojskie. A więc rzecz będzie na pewno o nas i do nas.
Najpierw Pierwszy dzień wolności — z tego dramatu Machulski wybrał dobrze znany fragment o ludzkim odruchu wystawionym na pośmiewisko zemsty: Inga i Jan. W małym miasteczku niemieckim zwycięzcy i pokonani, nieoczekiwana konfrontacja, nieoczekiwany finał, po czyjej stronie racja, rada ludzka?
Potem Odwety — przejmująca scena z dni tuż powojennych. Nowa władza i zastarzałe uprzedzenia — młody człowiek, z pistoletem, uratowane życie złamane słowo… W Śmierci gubernatora znalazł Machulski taka sekwencje odsłaniającą dramatyzm ludzkich decyzji, ocen, sadów. Z opowiadania Szkice z piekła uczciwych wyjął opis drastycznego wydarzenia, powtarzanego nie tak dawno przez historie — wywiezienia działacza na taczkach… Wreszcie Juliusz i Ethel dramat wierność, idei, poddane: próbie pokusy…
Sytuacje krańcowe, ostateczne. W nich zawsze na pierwszym planie człowiek. Ile wart? Wiele — zdaje się powiadać Machulski, przeprowadzając te osobliwą obronę człowieczeństwa w człowieku — jak to trafnie powiedział jeden z widzów.
Ten proces prowadzony w teatrze ma obrońcę, ale ma też prokuratora. To Stańczyk, mówiący ustami Wyspiańskiego, bezlitosny ironista, jakby komentujący stawiane przed sztuką problemy. Ten dość ryzykowny zamysł połączenia ułamków tekstów Kruczkowskiego z wieszczym słowem Wyspiańskiego powiódł się nadspodziewanie. W przedstawieniu zabrzmiał głęboki ton. Takiemu myśleniu podporządkował się i kompozytor, grający nad głowami widowni nową chocholą muzyką.
Żeby to wszystko zagrać, aktorzy przywdziewają różne twarze. Reżyser postanowił operować tą samą, szczupłą grupą aktorska we wszystkich pięciu fragmentach z Kruczkowskiego. Sam jest Janem, Jagminem, Gubernatorem i Juliuszem, stwarzając niemało okazji do komplementowania talentu i warsztatu aktorskiego. Ernestyna Winnicka, Małgorzata Pritulak, Jan Kulczycki, Aleksander Jasiński, Tomasz Mędrzak także biorą po kilka aktorskich zadań na swoje barki, wywiązując się z nich udanie. Tylko Stańczyk drwi w pojedynkę — Zdzisław Wardejn znalazł bardzo współczesny, sarkastyczny dla tej postaci ton. Tylko ofiara i mścicielka Inga pozostaje samotna — a gra ją Bożena Stryjkówna. Obsady dopełniają Teresa Kamińska-Nowakowska, Robert Rogalski i uczeń ogniska teatralnego, co jest zwyczajem Teatru Ochoty od wielu, wielu lat.
Interesujący przykład teatru zaangażowanego żywiącego się troską o sztukę i widza.