Obsada: On - czyli  Leopold Siuda,   Ona - czyli  Elżbieta Siudowa.
Sztuka Sławomira  Łubińskiego z gatunku "małego realizmu" jest propozycję na  wskroś współczesną. Ta dialogowa opowieść o życiu dwojga  ludzi,  życiu szarym i nieciekawym, bez żadnych dramatycznych  wydarzeń  mogłaby się  wydawać niesceniczna, gdyby nie znakomicie napisany dialog i  pełnokrwiście skonstruowane postacie. Rozgrywana jest w  jednym  miejscu, skromnie urządzonym  pokoju, przerobionym  z dawnego pomieszczenia biurowego, a  mieszczącym się  w  starym pełnym szczurów baraku. W  tym to  mało gustownym  wnętrzu  mieszkają państwo Siudowie, małżeństwo  w średnim  wieku. Ona,  była ekspedientka,  obecnie biuralistka,  On, ongiś urzędnik powiatowy, aktualnie strażnik przemysłowy. Leopold, zwany Poldkiem, to nieco flegmatyczny, zapracowany, zwyczajny, ale nie pozbawiony poczucia humoru człowiek, któremu jeszcze od czasu do czasu jawią się nie oryginalne  wprawdzie, ale za to  młodzieńcze  marzenia i tęsknoty,  zaś Elżbieta, jego żona, prezentuje typ kobiety, jaką spotykamy codziennie w autobusach, kolejkach, na ulicy. Skromnie ubrana, nieco zaniedbana, ale pełna energii  i  specyficznego  wdzięku,  na przemian to rozgoryczona,   to rozbawiona, też taka całkiem  zwyczajna, prosta, co nie znaczy nijaka.
W brzydkim, smutnym pokoju najpierw ona,  szukając jakichś niezbędnych w pracy dokumentów, zaczyna opowieść o sobie  i swoim  małżeństwie,  potem on pod jej nieobecność kontynuuje rozpoczęta historię opatrując wydarzenia własnym komentarzem. Następnie rzecz na zmianę opowiadana jest przez oboje. Narracji tej towarzyszą naturalne, codzienne czynności takie,  jak przebieranie się,  picie piwa,  herbaty,  jakieś działania gospodarcze,  słowem  "samo życie"  w krystalicznej postaci. Dzieje tego małżeństwa osadzone mocno w naszej rzeczywistości są szare i pospolite;  tak jak szarzy są ci bohaterowie.   Nie spodziewajmy się w tej historii  dramatu,  pikanterii,  nic szokującego bowiem  wydarzyć się tu nie może, ot "nasza mała stabilizacja".  Ale za to jak mistrzowsko żongluje autor słowami, jak wspaniale prowadzi tę parę, unikając banalności opisu,  ani przez chwilę nie nudząc odbiorcy. W tym skondensowanym  zapisie jakiegoś wycinkowego, ludzkiego losu jest coś, co fascynuje,  co przyciąga uwagę,  co śmieszy i  wzrusza jednocześnie.
Z  Poldkiem  i  Elą identyfikować się  może 3/4 Polaków  w  wieku mocno dojrzałym. Ich przeżycia, ich doświadczenia, ich stosunek do siebie,  raz agresywny,  ale nie  wrogi,  raz serdeczny jest jakby kopią naszego mało atrakcyjnego bytowania w kraju, który nie rozpieszcza, lecz, cóż, niestety musi hartować charaktery,  zaprawiać do normalnej,  dalekiej od wygody egzystencji.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny Agencji Autorskiej nr 5/87
                  Ukryj streszczenie